O emocjach można pisać krok po kroku. Nie musi to być wolna amerykanka, choć może nią być. Jednak na początku, gdy dopiero zaczynamy odkrywać pisanie o emocjach, warto iść po nitce do kłębka. Oto kroki:
- Decyzja o rozpoczęciu.
- Zapisywanie myśli.
- Obserwowanie swoich reakcji na to, co piszemy.
- Rozpoznanie dominującej emocji.
- Wybranie tematu do pisania.
- Skorzystanie z odpowiedniej techniki pisania.
- Obserwowanie tego, jak zapisywanie myśli wpływa na nasze ciało.
- Przerwa na oddech, zastanowienie się i położenie dłoni na brzuchu.
- Zapisanie tego, że kończy się pisanie o emocjach.
- Zaplanowanie kolejnej introspekcji.
Decyzja o rozpoczęciu
Być może brzmi to banalnie, ale to na tym kroku potyka się najwięcej osób. Ktoś chętnie powie, że czymś się martwi, że coś go dręczy, że jest mu źle albo nawet postawi sobie diagnozę, że ma depresję i jeśliby z nim porozmawiać, być może podzieliłby się historią swojego cierpienia. Może nawet być u progu zmiany i szukać sposobu na poprawę swojej sytuacji. Niestety najczęściej, gdy już ma coś zrobić ku temu, pojawia się złość, niechęć i obwinianie innych, natomiast spoglądanie wewnątrz siebie schodzi na drugi plan. Dlatego trzeba skończyć z tymi dość dziecinnymi reakcjami, by przejść w introspekcji dalej.
Zapisywanie myśli
Drugim krokiem jest zapisywanie myśli. Mają one zwyczaj kłębić się w głowie, ale zlokalizowanie, skąd pochodzą, gdzie mają swój początek, a gdzie znikają, jest dość trudne. O ile lokalizację bólu palca określić jest łatwo, o tyle myśli są dość nieuchwytne. Ktoś powie, że są w mózgu, że to wyładowania elektryczne, ale bez instrumentów pomiarowych ta informacja niewiele nam daje. Czy mielibyśmy zmienić mózg? To nie takie proste. Można jednak myśli zapisać – niektórzy widzą je łatwo jako wyobrażenia słów czy jako słyszalny głos. W tym kroku wystarczy po prostu przenieść to na papier, a potem odczytać – dzięki temu możemy dowiedzieć się, co nas gryzie.
Obserwowanie swoich reakcji na to, co piszemy
Z reguły efektem poprzedniego kroku jest retrospekcja, czyli zapis tego, czego doświadczyliśmy w przeszłości bliskiej bądź dalekiej. Mając na uwadze, że zapisujemy to, ponieważ nasza spontaniczna reakcja nie była dla nas korzystna, uruchamiają się w nas emocje. Chodzi o to, by je nazwać. Jeśli jest to trudne, warto wesprzeć się kołem emocji.
Rozpoznanie dominującej emocji
Ta sama sytuacja może w nas wzbudzić gniew i smutek. Są ludzie, którzy gorzej radzą sobie z gniewem, na przykład po raz kolejny psują twardy dysk w laptopie, bo walą w niego pięścią, albo rzucają pomidorem w ścianę, którą potem muszą wycierać. W każdym razie ponoszą jakiś koszt swojej reakcji, a woleliby tego nie robić. Podobnie inni mogą reagować smutkiem i na przykład zajadać go ciastem lub wydawać duże pieniądze na zakupy, aby złagodzić swoje nerwy. Tutaj trzeba wybrać jedną emocję, która nas zniewala lub daje odczuć dyskomfort.
Wybranie tematu do pisania
Na temat składają się wydarzenie i emocja. Wynikiem tego kroku jest na przykład: Słowo, którego użył, wywołało we mnie obrzydzenie; To, że mi nie pomógł, wzbudziło we mnie złość; Jej zdrada spowodowała moją rozpacz. Znowu krok ten wydaje się banalny, ale to w nim bierzemy odpowiedzialność za nasz stan emocjonalny. Porzucamy tutaj zdanie typu: Zdenerwował mnie swoją odzywką; To, co powiedziała, było po prostu obrzydliwe; Zdrada jest czymś niedopuszczalnym. Na tym etapie odcinamy sznurki, które bywa, że przywiązujemy do innych, aby móc przenieść na nich swoją odpowiedzialność za to, jak się czujemy.
Skorzystanie z odpowiedniej techniki pisania
Polega to na tym, aby dopasować zidentyfikowaną wcześniej emocję do jednej z technik pisania.
Obserwowanie tego, jak zapisywanie myśli wpływa na nasze ciało
Pisanie o emocjach może wydawać się formą bardzo werbalną. Jest to mylne pojęcie. Podobnie jak czujemy emocje, gdy czytamy dobrą sztukę,, a odczucia postaci, z którą się utożsamiamy, czujemy najmocniej. Gdy piszemy o sobie, naturalnie jesteśmy bohaterami swojej opowieści i łatwo jest się nam utożsamić z tym, co zapisujemy. Bywa, że nie mamy komu powiedzieć wszystkiego, co byśmy chcieli (albo nie chcemy tego robić z różnych powodów), wtedy jedną z możliwości jest przelanie tego na papier. Tutaj lubię posługiwać się analogią do oddawania moczu – gdy myśli napierają na umysł, to tak jak z napiętymi ściankami pęcherza. Każdy doskonale wie, jaką ulgę przynosi pozbycie się tego napięcia. Jednak gdy mamy zapalenie dróg moczowych, może to również boleć. Tutaj obserwujemy, jak reaguje nasze ciało, na przykład: drżeniem, nerwowy śmiechem, płaczem, zaciskaniem zębów czy pięści etc.
Przerwa na oddech, na zastanowienie się i położenie dłoni na brzuchu
Ze wzbudzonym umysłem należy postępować ostrożnie, czule i powoli. Wtedy się uspokaja i jest w stanie dopuścić się refleksji. Gdy już czuje się dobrze, wtedy możemy robić, co uważamy za stosowne. Aby dać umysłowi spokój, najlepiej działać przez ciało. W technikach pisania są również opisane techniki oddychania, które działają na nas kojąco. Wtedy, po przeprowadzeniu już siedmiu poprzednich kroków, dajemy sobie chwilę na zastanowienie. Dobrze jest to zrobić z dłońmi na brzuchu i go rozmasować, aby połączyć się ze sobą również poprzez dotyk.
Zapisanie tego, że kończymy pisać o emocjach
Chodzi o to, aby nie być ciągle w tak zwanym trybie człowieka introspektywnego, zamyślonego na swój temat i rozkładającego swoje wnętrze na coraz mniejsze części. Podstawą sukcesu w pisaniu introspektywnym jest również jego higiena. Przeprowadzenie sesji wglądu trzeba umieć zakończyć i wrócić do życia.
Zaplanowanie kolejnej introspekcji
Jeśli okaże się, że przy następnym spotkaniu z kartką nie mamy o czym pisać, bo jedyne, co czujemy, to spokój, warto przeczytać sobie poprzednie zapiski. Jeśli jednak coraz częściej jesteśmy spokojni i zaczynamy śmiało przyznawać, że żyjemy autentycznie i korzystnie dla siebie i otoczenia (oczywiście z zachowaniem marginesu błędu), to możemy pisanie introspektywne porzucić – spełniło swoje zadanie jako narzędzie do częściowego samowglądu.
Przejdźmy teraz do:
Podsumowania tego, po co i jak pisać o emocjach >>>