- Kiedy czujesz…
- Zmartwienie
- Niepokój
- Ospałość
- Zastraszenie, brak bezpieczeństwa
- Niemoc
- Wstyd
- Zastosowanie
- Kiedy zmartwienie zaczyna paraliżować zamiast mobilizować
- Kiedy wkrada się melancholia lub sentymentalizm
- Kroki
- Usiądź przed kartką i długopisem i pomyśl nad jednym słowem, które opisałoby to, czego się obawiasz
- Zapisz to słowo, np.: “praca”, “on”, “ona”, “ból”, “ocena” itd.
- Napisz, która część twojego ciała jest według ciebie w tym momencie najbardziej napięta
- Opisz postawę swojego ciała w pozycji siedzącej – zwróć uwagę na szyję i plecy
- Jeśli nie siedzisz prosto, to usiądź prosto
- Zapisz to, że zmieniasz pozycję ciała
- Napisz, co odbierają twoje zmysły, w tej kolejności: zapach, smak, wzrok, dotyk, słuch
- Teraz odłóż długopis i dotknij dłońmi swojej twarzy, klatki piersiowej i brzucha, przymykając oczy
- Weź kolejne dziesięć głębokich wdechów, wypuszczając powietrze na głos, np. z głoską “aaa”
- Opisz teraz temat swojego niepokoju, zaczynając od słów np.: “Martwię się, że…”, lub “Obawiam się tego, że…”
- Zapisz to pytanie: “Co rzeczywiście mogę w tej sprawie zrobić?”
- Odpowiedz na nie pisemnie; jeśli zapiszesz “nie wiem”, wróć do początku ćwiczenia lub poproś zaufaną osobę o pomoc
- Opisz sposób chodzenia człowieka, który idzie ulicą z zaufaniem i pewnością siebie
- Napisz, czego dowiedziałeś się dzisiaj o sobie, a czego o emocji strachu
- Efekt
- Ćwiczenie pomaga wsłuchać się w to, co mówi ciało; poprzez swoje napięcia, bóle, i postawę
- Wzmaga poczucie sprawczości dzięki werbalizacji własnej inicjatywy
- Przekształca marzenia w działanie, a niepokój w entuzjazm
- Pomaga przypomnieć sobie o ludziach, którzy są dla nas wsparciem
- Łagodzi napięcie mięśniowe
- Rozwija słuchanie ciała i artykułowanie jego niewerbalnego przekazu w języku mówionym
Przykład
(Siada przed kartką i długopisem i myśli nad jednym słowem, które opisało by to, czego się obawia)
Ocena. Najbardziej wydaje mi się teraz napięty kark i ramiona. Ewentualnie dolna część pleców. Jestem odrobinę przygarbiony. Zawisam nad papierem, mam pozycję struchlałą.
(Siada prosto)
Zmieniłem ją. Usiadłem prosto.
(Przechodzi teraz do tego, co czuje przez zmysły)
Nie czuję nic, oprócz porannego, świeżego powietrza. W ustach mam smak wody cytrynowej. Widzę przed sobą kartkę i długopis. Ceratę, dużo kolorów. Czuję napiętą skórę na dłoniach, zakatarzony nos. Słyszę naprzemienne tykanie dwóch zegarów. Zza okna dochodzą mnie dźwięki ulicy i świergot ptaków.
(Odkłada długopis, przymyka oczy i dotyka dłońmi swojej twarzy, klatki piersiowej i brzucha)
Martwię się, że mnie ocenisz. Nie wiem nawet, kim jesteś. Że stanie mi się krzywda. Że pokażę swoją wrażliwość, swoją prawdę, siebie, a ty mnie skrzywdzisz. Że powiesz mi, że jestem zapatrzony w siebie, że jestem dziecinny, że w ogóle to powinienem się wstydzić. Martwię się tym, że jak podzielę się tym, co mam, to zostanę wykorzystany. Czuję, że mam głęboką traumę, która powoduje takie uczucia, i żeby się jej przyjrzeć, potrzebuję drugiej osoby. Uspokaja mnie to, że taka osoba istnieje. Że jest ktoś, kto mnie zaakceptuje i nie oceni. A jeśli oceni, to z korzyścią dla mnie, żebym zrozumiał, co się ze mną dzieje. Problem w tym, że to kosztuje, a ja nie mam teraz pieniędzy. Mógłbym poprosić znajomą. Po prostu się otworzyć. Być może to rozwiałoby wstyd. Może boję się oceny, bo uważam, że nie powinienem mieć problemów, a jak się nimi dzielę, to tracę w oczach innych. Na pewno warto by mi było porozmawiać z kimś zaufanym. Boję się też, że ktoś mnie nie polubi. Wstyd mi za taką postawę, ale wiem, że muszę na to patrzeć inaczej. Jestem raczej niedotulony. Brakuje mi bezpieczeństwa, ciepła drugiej, stabilnej osoby. Żeby nie dać się też wpuścić w takie sentymentalne chcenie, muszę więcej uczyć się mówić o przeżywaniu swojego bólu w świadomy sposób. Prosić o pomoc. Jestem w stanie potrzebującym. Jeślibym teraz zaczął dawać, to mogłoby to być zbyt nieszczere.
(Bierze dziesięć głębokich wdechów, wypuszczając powietrze na głos)
Co rzeczywiście mogę z tym zrobić? Mogę o tym porozmawiać z przyjacielem. Mogę pójść poćwiczyć, a przede wszystkim zaakceptować, że tak się dzisiaj czuję, i że to jest OK. Tolerować taki dzień. W końcu rzadko się zdarza. Przytulać się więcej. Nie uciekać od tych uczuć w jakieś triki. Być z bólem, aż poczuję, że to już. Być ciepłą matką dla samego siebie. Wystarczy. Koniec introspekcji.