Kategorie
głębokie rozmowy psychologia sanskriti

Nowy Dom Jogi na Mokotowie?

Hej! Być może przybyłeś lub przybyłaś tu poprzez ten plakat:

Jeśli tak, to super, bo już niedługo spotykamy się przy Cafe Grzybek & Chill. Domena jak widzicie to introspekcja.pl, a svastha.pl jest na razie w budowie. Niemniej w tym poście możecie przeczytać o tym, czym jest nasza podróż z jogą.

Poniżej wpis ze stycznia tego roku!

Pewnie przez to, że spędziłem w Indiach dwa lata i po prostu zanurkowałem w ich duchowy świat, wykształciła się we mnie dziwna dzika myśl: “Jakby to było prowadzić aszram?”, albo “A co jeśli wszystkie mieszkania w Warszawie, to tak naprawdę aszramy?”.

Pamiętam jak jadąc tramwajem przyglądałem się kamienicom i blokom, myśląc: “A w każdym z nich dzieje się coś ciekawego. Tutaj robią jogę, tutaj vipassanę, tutaj gotują, tu śpiewają, tam czytają”. A kawałek obok jeszcze latają na czymś innym ✨🍄

Lubię pracować. Jedną z definicji aszramu, którą usłyszałem w Indiach, była taka, że to miejsce wzmożonej pracy, bo skoro samo “śrama” (ale tam gdzie byłem wymawiają “szrama”) znaczy “wysiłek, ćwiczenie, praca”, to choć aśrama oznacza wolność od nich, āśrama – czyli przez długie “a”, oznacza pełny lub wzmożony wysiłek. Rzecz jasna, w jakimś transcendentnym kierunku.

Moje początki jogi z nauczycielem – tłumaczenie Bhagawadgity w Akademii Atma

Po jedenastu już latach, kiedy to “rzuciłem wszystko i wyjechałem w Bieszczady”, by spotkać nauczyciela jogi jak na ironię nad morzem, dojrzałem do stworzenia domu z jogą. Jakoś połączyłem różne swoje światy, poznałem odpowiednią partnerkę i popłynęło. Mamy można powiedzieć swój Mały Warszawski āśram.

Wymyśliliśmy sobie na początku, że będziemy robić jogę ze śniadaniem. Byliśmy oczywiście najpierw na kursie nauczycieli, tak, razem, w Indiach, po bożemu. Pojechaliśmy najpierw do mojej super sekty (uwielbiam jak w podręcznikach psychologicznych to słowo jest nacechowane), a potem dwie doby pociągiem na południe, na Goa. Wszyscy dodawali nam otuchy, by działać. A my im.

Wróciliśmy do domu, wyremontowaliśmy mieszkanie, dostaliśmy błogosławieństwo od zarządczyni nieruchomości i spędziliśmy sylwestra we dwoje, oglądając rzucony na ścianę piękny film “About Time” w naszej sali do jogi.

Jest styczeń. Oboje studiujemy psychologię, Jagoda za kilka miesięcy będzie panią magister. Mamy fajne nastawienie do ludzi, do rozmów i do jogi. Czyli psychologia z jogą. Taki duet. Co można z tego upiec?

Na pewno zajęcia w stylu Hatha Flow – ten nam podpasował spośród Ashtanga-vinyasy(-flow) oraz tradycyjnej Hathy najbardziej. Do tego wieczorna Hatha Slow, taka nasza nazwa na coś pomiędzy Yin Jogą i Hathą Flow.

Na zajęciach w Goa, gdzie jedliśmy curry i wydawaliśmy dolary.

Medytacje w ciągu dnia. Chcę trafić do freelancerów, którzy kręcą się po Mokotowie, by mogli zresetować baniak między dwunastą a trzynastą, zamiast parzyć kolejną kawę. Tak to sobie wyobrażam, że ludzie z Regeneracji, Relaksu, Mozaiki, Grzybka, itd. (lokalne kawiarnie), maszerują do nas na wewnętrzne wyciszenie czy też podróż wgłąb.

A do tego? Rozmowy, bo my lubimy rozmawiać. Spotkania dla par, które z początku chcemy robić online. Żeby jakoś łatwiej się przełamać i też wiadomo, czas/dojazd, a kiedyś może i na żywo. O co nam tutaj chodzi? O to, żeby w koleżeńskiej atmosferze wymienić się doświadczeniem z bycia w związku. To czasem pomaga niebagatelnie, odbić swój obraz od innych par i zobaczyć, że w gruncie rzeczy mamy podobnie, a czasem nauczyć się, że można inaczej.

Tutaj czytamy na zmianę książki On i Ona, Roberta Johnsona, żeby się dogadać.

Podobnie z Grupą Wsparcia, przy czym tutaj będziemy trochę bardziej… wspierający. Lubimy pomagać i musimy gdzieś te nasze zapędy realizować, a przecież dużo osób potrzebuje czasem pogadać. To otwarta grupa, gdzie będzie można wnieść swój gorszy moment i wyjść z większym poczuciem samoakceptacji i wpływu na swoje życie.

Także to tyle. To początek nowej przygody. Łącznie mamy około 18 godzin zajęć tygodniowo! Dla nas to na razie jest “Wow!”, a mamy ochotę dalej się rozwijać. Także dzielcie się tym postem jeśli łaska i zapraszajcie znajomych. Obecnie oferujemy nasze talenty w formie “Donation Box”. Czyż to nie szlachetne? Ale nie przyzwyczajajcie się, po prostu przychodźcie z rodziną i przyjaciółmi, a przywiązanie zacznie się powoli formować samo 😉

Kalendarz zajęć

W planie mamy:

  • Jogę ze śniadaniem, która będzie odbywała się dwa razy w tygodniu (wtorki i czwartki) od godziny 6:45 do 8:45; pierwsza część obejmuje powitania słońca, medytację i lekkie ćwiczenia oddechowe i potrwa około godziny a po tej części zjemy sobie razem śniadanie i pożegnamy około godziny 8:45;
  • Pełną sesję Hathy Flow, w godzinach 9:00-10:30, trzy razy w tygodniu (poniedziałek, środa i piątek); ta sesja będzie nieco intensywniejsza i nie zakończy się wystawnym śniadaniem, ale w kuchni zawsze będą dostępne jakieś małe, energetyczne przekąski do waszej dyspozycji;
  • Medytacje, na które zapraszamy was dwa razy w tygodniu (wtorki i czwartki), od godziny 12:30-13:00; tutaj zachęcamy do tego, żeby sobie usiąść i znaleźć chwilę spokoju w środku dnia, żeby zintegrować to, co działo się w pierwszej jego części i nastroić na to, co nas jeszcze czeka popołudniu; medytacja może być prowadzona (przez jedno z nas) lub zupełnie wolna, w zależności od tego, z czym do nas przyjdziecie;
To się nazywa rozkład dnia na chacie! Zapraszamy!
  • Popołudniową sesję w stylu Hathy Slow, między 18:00 a 19:30 (też wtorki i czwartki), która będzie nieco wolniejsza, relaksacyjna, taka, żeby wyciszyć ciało i umysł po całym dniu i przygotować się na sen; 
  • Spotkania par (online!) jeden raz w tygodniu (poniedziałek) od godziny 18:00 do 19:30, podczas których będziemy dzielić się doświadczeniami naszych związków i rozmawiać o tym, o czym nam akurat będzie trzeba;
  • Grupy wsparcia dla wszystkich (również online), spotykamy się w każdą środę między 18:00 a 19:30 po to, aby pogadać o tym, z czym nam trudno i dostać wsparcie tam, gdzie go potrzebujemy. 
  • Piątkowe kirtany lub filmy (mamy wielki ekran z projektora) od 18:00, bo czasem nie wiadomo, gdzie pójść na imprezę! A w piąteczek korci, żeby gdzieś wyjść…
Certyfikaty w dłoń i do roboty.

Rzut oka na naszą salę jogowo-kinowo-kirtanową:

Zapraszamy też do polubienia naszej strony na Fejsbuku i na mojego Instagrama, gdzie będziemy wrzucać aktualności, plan tygodnia itd. Do zobaczenia!

Kategorie
sanskriti

Śpiewnik dla Kryszny

Zrobiłem pierwszą wersję śpiewnika, juhu! Jest też link do wykonania z Indii. Poniżej tekst z wprowadzenia i plik PDF.

Dużo jest w życiu rzeczy wartych opowiedzenia. Świat to z pewnością przeogromny teatr możliwości. Możemy wybrać w nim dowolny rodzaj nastawienia do rzeczywistości i działać w niej na swój unikalny sposób. Jeden z nich to taki, w którym pomimo bólu, chorób i czekającej na nas śmierci, nie interpretujemy życia tak, aby sprawiało nam cierpienie. Po rozpoznaniu sensu własnego życia ulatuje z nas cynizm, nihilizm i fatalizm.

Jedną z form ekspresji, która spotyka się z uznaniem niezależnie od podejścia do życia, jest muzyka. Wykształcenie, pochodzenie, zainteresowania, charakter, stan emocjonalny – nic nie stoi nam na przeszkodzie, by dostroić się do swojego ulubionego utworu. I nie muszą to być sanskryckie pieśni duchowe, tak jak w tym śpiewniku. Sama melodia wyrzeźbiona w ciszy i powiązane z nią słowa (lub ich brak) oraz różnorodność dźwięków przyrody i rytmów bijących serc sprawiają, że muzyka przypadająca nam do gustu porusza nas i inspiruje do przeżywania chwil błogości.

Kategorie
sanskriti

Viveka, właściwa dyskryminacja

Słowo „dyskryminacja” źle się kojarzy. Używane jest, gdy mówimy o dyskryminacji rasowej, kastowej czy płci. W rezultacie oczekuje się od nas, abyśmy traktowali wszystkich równo. Abyśmy nie oceniali innych i nie osądzali ich charakteru. Ideał ten, choć szlachetny, jest w praktyce spotykany bardzo rzadko, a nawet tym, którzy starają się za nim podążać, nie wychodzi to za każdym razem.

Rozsądek

Wszyscy osądzają i dyskryminują, takie są bowiem funkcje intelektu. Kazać osobie posiadającej intelekt nie osądzać, to tak, jakby kazać nie słuchać komuś, kto ma uszy.

Tak naprawdę nie da się żyć bez oceniania. Przykładowo, jeśli mężczyzna wejdzie na lotnisku do damskiej toalety, to zrobi się zamieszanie. Jeśli zaparkujemy na miejscu dla niepełnosprawnych, dostaniemy mandat. W niektórych krajach możemy stracić głowę, jeśli pocałujemy partnera w miejscu publicznym – i to dosłownie. Musimy więc podejmować właściwe decyzje i dokonywać oceny w zależności od sytuacji. Rozróżniamy zatem toaletę męską od damskiej, zwykłe miejsce do parkowania od tego dla niepełnosprawnych oraz odpowiednie miejsce do okazywania czułości od nieodpowiedniego.

Tym samym nie każdy rodzaj dyskryminacji (etymologicznie rzecz biorąc: rozróżniania) jest negatywny. Nie musi zawierać w sobie obrazy, protekcjonalności czy zniesławienia.

W filozofii indyjskiej dyskryminacja nosi nazwę viveka i jest uważana za cechę, którą należy praktykować dla pogłębiania rozwoju duchowego. Słowo viveka pochodzi od rdzenia czasownikowego √vicir, który oznacza „oddzielać” lub „widzieć różnicę pomiędzy dwoma przedmiotami, cechami lub czynnościami”. Viveka to podstawa w dokonywaniu właściwej oceny, właściwego pojmowania, rozeznania itd. Na ścieżce wiedzy (jñāna-yoga) viveka jest jedną z czterech cech dyscypliny duchowej.

Kategorie
sanskriti

Cel prawa karmy

Pytanie: Reakcje karmiczne często porównywane są z karą wymierzaną przez autorytety. Jednakże różnica polega na tym, iż w przypadku kary istnieje wyraźne powiązanie przyczynowo skutkowe. Osoba ukarana wie dlaczego tak się stało i że celem kary jest skorygowanie jej zachowania. W przypadku karmy ludzie zazwyczaj nie mają pojęcia dlaczego spotkała ich kara. Tym samym poprawa nie może zostać osiągnięta. Karma zdaje się być ślepym prawem istniejącym tylko po to, żeby istnieć. Wydaje się nie mieć żadnego celu poza własną egzystencją. Stąd pytanie, może jednak płynie jakaś korzyść dla osoby dotkniętej reakcją karmiczną?

Odpowiedź: Karma nie jest bezcelowym prawem. Jej cel jest dwojaki. Pierwszy to utrzymywanie moralności i harmonii w społeczeństwie. Jego fundamentem jest fakt, że każde nasze działanie wywiera wpływ na nas i na nasze otoczenie. Pisma (śāstra) jasno tłumaczą, że jeśli dopuszczamy się czynu zakazanego, to musimy ponieść tego konsekwencje. Nie jest też prawdą, że ludzie cierpią z powodu karmy, nie znając przyczyny swojego cierpienia.

Jest wielu przestępców, którzy zostają ukarani i wiedzą za co. Mimo wszystko popełniają to samo przestępstwo po raz kolejny. Na tej zasadzie można wywnioskować, że nawet jeśli ktoś wiedziałby jaka kara pochodzi od konkretnej karmy, to nie daje to gwarancji, że jej zachowanie ulegnie poprawie. Reakcja karmiczna może być rozumiana na takiej samej zasadzie. Co więcej, ludzie mogą dowiedzieć się za co są w danej sytuacji karani, bo wiedza płynąca z śāstry jest ogólnie dostępna.

Drugim celem karmy jest naprostowanie człowieka. Ostatecznie chodzi o to, by sprowadzić go do świadomości Boga. Jednak tego rodzaju naprostowanie nie dzieje się wyłącznie poprzez zastosowanie kary. Jeśli by tak było, to żadne przestępstwa nie miałby miejsca z powodu lęku przed karą, a przecież ludzie nie przestają ich popełniać. Nie dają za wygraną nawet wtedy, gdy zostają schwytani i ukarani. Toteż prawo karmy samo w sobie nie niesie za sobą przemiany. Zrozumienie pisma i wiara w znaczenie tego, co jest w nich napisane, jest tym, co ją przynosi.

Prawdziwa przemiana bierze się z posiadania wiary w pismo, a nie z wiedzy o naszej przeszłej karmie, która jest powodem naszego cierpienia.

Kategorie
sanskriti

Poklask w sanskrycie

Wybrałem ten artykuł, bo dotyczy czegoś, do czego miewam słabość. I myślę, że nie tylko ja…

… a chodzi tu o sławę i rozgłos. I żebyśmy mieli jasność, nie jest to wyłącznie parcie na szkło. Potrzeba rozgłosu jest czymś subtelnym i dotyczy czegoś więcej niż jawnej ochoty bycia w centrum uwagi. Wiąże się np. z dążeniem do posiadania racji, do bycia aprobowanym i podziwianym, do bycia kimś w towarzystwie. Chodzi też o lajki, o komentarze, o odzew, followersów, o potwierdzenie, że jesteśmy nie tylko okej, ale bardzo okej.

To wszystko, gdy napisać o tym jawnie, rzadko kiedy obudzi w kimś myśl: o, to ma coś ze mną wspólnego. Raczej gardzimy taką postawą i trudno przyznać, że mamy takie chwile w swoim życiu, gdzie potrzebujemy uwagi i kiwania głów innych.

Wybrałem ten artykuł również dlatego, że jest absolutnie bezkompromisowy. To w jaki sposób podchodzi do poklasku jest… godne oklasków. Tak więc zapraszam na kolejny kawałek sekciarskiego chlebka. Zapoznajmy się ze słowem: pratiṣṭhā.

Pięknie pachniesz, co to?

Pratiṣṭhā w sanskrycie oznacza sławę, chwałę i rozgłos itp. i wszyscy czasami mamy na nią smaka. Pracujemy wtedy by ją zdobyć i jesteśmy zadowoleni, gdy ją otrzymujemy. Dla niektórych jest to nawet popęd wiodący. Ludzie nim obdarzeni zdolni są poświęcić swoje życie dla sławy własnej, czy choćby swojej rodziny, kraju albo ulubionej drużyny sportowej.

Hare, hare! Patrzcie na nas!
Kryszna górą, heja!
Kategorie
sanskriti

Powód samotności

W ostatnim wpisie mówiłem o tym czym jest dla mnie bhakti-joga. Zanim któregoś razu opublikuję czym ona jest podręcznikowo, weźmy praktyczną bolączkę na którą daje ona ciekawą perspektywę. Temat samotności.

Przetłumaczę teraz artykuł ze strony jiva.org. Pisze tam mój nauczyciel i wybieram takie, które mnie na dany moment ciekawią. Nie będę ich tłumaczył bez własnego komentarza, bo jest tam sporo terminów, które trzeba wyjaśnić.

Pierwszy tekst dotyczy samotności. Ostatnio mam z nią więcej do czynienia więc mnie zainteresował. Nie jest to doświadczenie wyłącznie przykre. Chociaż czym innym jest bycie samemu, a czym innym samotność. W tym artykule samotność rozumiana jest raczej jako coś niechcianego czy też właśnie przykrego. I chyba z reguły tak się o niej mówi.

Tożsamość duszy

Zaczynamy z grubej rury. Słowa dusza będę tutaj używał do określenia tego, co w sanskrycie nazywa się ātmā. Być może nie jest to najlepsze tłumaczenie, ponieważ ma sporo naleciałości kulturowych. Wolę jednak to niedoskonałe słowo niż tekst przesiąknięty enigmatycznym sanskrytem. Powiem tylko jaka jest podstawowa różnica pomiędzy duszą a ātmą. Otóż dusza w rozumieniu chrześcijańskim ma swój początek, bo tworzy ją Bóg i to w momencie zaistnienia ciała w wyniku miłości rodziców. Jeśli chodzi o wedantę, dusza jest czymś co jest równie stare/młode co Bóg i przechodzi z ciała do ciała. Tak więc ātmā nie została przez Niego stworzona, ale jest częścią jednej z Jego trzech energii – energii pośredniej.

By the way, na samym dole artykułu będzie słowniczek terminów sanskryckich, których tutaj występują.

Mówiąc krótko o energiach Boga, wyróżniamy:
– Wewnętrzną, intymną. Dzięki niej przejawia się łaska.
– Pośrednią, to właśnie my, hurra, niezliczone wieczne dusze.
– Zewnętrzną, tak zwany matrix lub w sanskrycie maja. Energia materialna, natura od namacalnej po atomy, kwarki, struny i wibracje.

No więc prawdziwą tożsamością duszy jest to, że jest ona częścią pośredniej energii Kryszny. Tutaj od razu wtrącę słów kilka.

Kategorie
sanskriti

Bhakti-joga, co to?

Dużo myśli przychodzi mi do głowy. Z jednej strony chciałbym napisać o bhakti w sposób podręcznikowy i bezosobowy, a z drugiej zupełnie mija się to z celem zarówno blogowania jak i… samej filozofii bhakti. Żyję tym i chyba najfajniejsza perspektywa będzie taka, jaką mogę zaoferować bez owijania w bawełnę, czyli perspektywa wyznawcy, sekciarza i ucznia swojego mistrza.

Zadaję też sobie pytanie, do kogo piszę tego posta. Bo jest on specyficzny, mówi przecież o kwestiach wiary. Czy np. Katolik powinien porzucić taki tekst w przedbiegach? Myślę, że nie. Czy ateista powinien zacząć na boczku szukać argumentów dyskredytowania takiej postawy? Nie sądzę. Czy inny bhakta (osoba na ścieżce bhakti-jogi) znajdzie tutaj coś ciekawego? Być może. A być może powinni przestać czytać. It’s up to you.